Kolejna niedzielna wycieczka miała jako swój punkt docelowy dolinę Alamedin. Była to już trzecia wizyta w tym urokliwym miejscu na przestrzeni prawie roku. Poprzednie miały miejsce w październiku, podczas pierwszych opadów śniegu, ostatnia podczas pierwszych wiosennych upałów. A upały są nie byle jakie. Gdy o godzinie 7.00 szedłem na autobus, termometr na ratuszu pokazywał 23 stopnie, w plusie oczywiście. Po godzinie dziewiątej było już ponad trzydzieści stopni. Człowiek się męczy, głowa od słońca boli, aparat nie radzi sobie za dobrze ze zbytnio oświetloną scenerią i trzeba posiłkować się trybem manualnym. Mogę jedynie powiedzieć że jest sposobność ku szybkiemu opaleniu się, jeśli dla kogoś jest to plusem. Jesienią szliśmy wschodnią stroną doliny, tym razem zwiedzona została strona zachodnia. Przechodzimy przez bramę kurortu, mijamy basen z termalną wodą i idziemy ku zabudowaniom noclegowym. Na wysokości stołówki schodzimy do koryta rzeki. Przekraczamy rzeczkę Alamedin korzystając z metalowego mostku. Jest on dosyć wąski, i dosyć śliski, przy deszczu dosyć aby się poślizgnąć. Następnie przez około 2 godziny idziemy ścieżką ku charakterystycznej, owalnej górze Kara-Too (Czarna Góra). Po stronie wschodniej widzimy cudowny szczyt z nawisem śnieżnym. Jest to północna Alamednińska Ściana (4550m n.p.m.). Poprowadzonych jest nią kilka bardzo interesujących tras wspinaczkowych o stopniu trudności 5A w rosyjskiej skali. Zdaniem Michaila Michailowicza, poza piękną drogą, zaletą tej góry jest również mała popularność. Wszyscy ładują się do Ala-Archa, i dzięki temu tutaj mamy ciszę i spokój. Do Alamedińskiej Ściany idziemy skręcającą w prawo dolinką, w górę strumienia, znajdującą się naprzeciw Kara-Too. Tam jednak nie poszliśmy. Jesteśmy nadal po stronie zachodniej, przed Kara-Too. Skręcamy w prawo, i idziemy w górę strumienia. Po kilkunastu minutach dochodzimy do niewielkiego, lecz bardzo urokliwego wodospadu. Można się pod nim trochę popluskać, woda nie jest strasznie zimna, a dno przystosowane przez naturę do chodzenia boso. Poza tym woda jest pitna, więc zapasy można uzupełnić. Ciekawostką jest rosnący tam rabarbar. Nie wiem czy z natury się tam ulokował. W każdym razie jest. Cieszył się jednak sporą popularnością wśród wycieczkowiczów, więc w okresie letnim może już go nie być. Po odwiedzeniu wodospadu możemy zrobić sobie piknik w pobliskich zaroślach. Zaletą tych dwóch godzin spaceru od kompleksu betonowej noclegowni jest względna czystość lasu. Aż tak daleko autochtonom z kocami, garnkami, parasolami i ekwipażem śmieciogennym nie chce się chodzić. Pamiętajmy jednak, że my wcale nie musimy aż tak bardzo wtapiać się w otoczenie społeczne Kirgistanu, i bez żadnych konsekwencji możemy śmieci zabrać ze sobą. Wodospad i leżenie w lesie były głównymi atrakcjami owej wycieczki. Atrakcyjne były również współleżące wycieczkowiczki, jak to z atrakcyjnymi wycieczkowiczkami bywa. O dziewiętnastej byłem już w Biszkeku.
Uzyskane informacje od Michaila Michailowicza: na wzgórzach rozpoczynających dolinę Alamedin za dawnych czasów było bardzo dużo winorośli. Wino było dobre, i tanie (między innym miejscowy szlagier „Oczy czarne”). Niestety padł kiedyś pomysł, że trzeba walczyć z alkoholizmem, i krzewy wyrąbano. Plantacje zamieniono na pastwiska, i biednym Kirgizom została tylko wódka. Jakiś chory sens można jednak w tych działaniach odnaleźć – cholernie trudno przedestylować owcę. Poza tym warto wiedzieć, że kilka kilometrów od ośrodka wypoczynkowego, troszkę powyżej restauracji z drewnianymi domkami noclegowymi, jest źródełko przy krzaku obwiązanym fragmentami foliowych torebek. Woda wypływająca z tego miejsca wcześniej wędruje sobie niewielkim złożami srebra. Jak wiemy z reklam skarpetek, srebro ma właściwości bakteriobójcze. Podobno woda z tego źródełka może stać kilka miesięcy i się nie zepsuje. Dla miłośników chomikowania wody jak znalazł. Wypiłem dwa litry, i żadnych problemów żołądkowych nie miałem, więc chyba na bakterie układu pokarmowego aż tak silnie nie działa.
Do galerii, dla porównania, wrzuciłem zdjęcia ze scenerii zimowej i wiosennej.
Pozdrawiam