Ostatni wpis dotyczył netu, i podobną informacją mogę rozpocząć ten wpis. Z netem nadal ciężko, więc poszedłem sobie nockę spędzić w kafejce internetowej (od 00.00 do 6.00 40 somów, w ciągu dnia 25 somów za godzinę) i poczuć się niczym nasi dziadkowie. Miesiąc netu z adsl rozpoczyna się od 150$. Jak już mówiłem, można za neo zatęsknić. Na jutro zaplanowałem wizytę w dziekanacie w celu podwyższenia sobie trafficu, no i oczywiście wymuszenia prac przy podłączeniu naszego piętrowego huba (piąte piętro ma). Jeśli już o necie mowa, to w budynku lektoratu jest punkt dostępowy dla studentów zarządzany przez najbardziej wyluzowanego mieszkańca Kirgistanu jakiego poznałem. Naród to bowiem emocjonalnie pobudzony, przemieszczać się lubiący, a mimo że z konia zeszli, to z szybkości zbyt wiele nie stracili. Jest jednak jeden rodzynek-admin. Koszula ala bahamy, piwny brzuch, farbowane na rudo długie włosy. Porusza się, a jakby stał w miejscu. Mówi, lecz odstępy między wyrazami są tak długie, że sporego wysiłku od mojej pamięci wymaga złożenie ich w zdanie. Poza tym, mimo tylko dwóch tygodni pobytu na obczyźnie, niebywałą radość sprawia człowiekowi wstąpienie do pomieszczenia w którym nie ma uzbeckiego popu, amerykańskiego rapu, czy kirgisko disco, a leci sobie ni z tego ni z owego Metallica, i to jeszcze sprzed Czarnej Płyty. Zapomniałem jednak jak ma na imię. Jak mi jednak traffic odnowią, będę tam częściej wpadał, to zapamiętam.
Teraz zapraszam drogie dzieci do poczytania podstrony o moim pierwszym pobycie na festiwalu filmowym.
Festiwal nad Issyk-kul
11 września 2007 Autor: pieklo
Dodaj komentarz